Brak czułości dla siebie podczas okresu – siedem grzechów głównych Kobiet
W przedmiotowej serii wpisów, chciałabym Wam przedstawić najważniejsze w mojej ocenie postawy Kobiet, które uniemożliwiają lub utrudniają nam bycie szczęśliwymi i spełnionymi.
Trzecim grzechem głównym, do którego nawiązuje jest: nieczystość. To określenie, którym przez wieki trudnej historii Kobiet nazywano menstruację. W dzisiejszych wpisie chciałabym rozwinąć dla Was temat okresu oraz odcięcia się od naszego kobiecego cyklu i ciała.
Pozwólcie, że przytoczę Wam fragment z książki, który kiedyś bardzo mnie wzruszył:
„Jak inaczej mogłoby wyglądać Twoje życie, Twoja relacja z własną kobiecością, gdyby w dniu pierwszej miesiączki mama dała Ci bukiet kwiatów i zabrała na obiad, następnie poszłybyście do jubilera, gdzie czekałby na was ojciec. Przekułabyś tam uszy, ojciec kupiłby Ci pierwsze kolczyki, a później poszłabyś z mamą i kilkoma przyjaciółkami, Twoimi i mamy, by kupić pierwszą szminkę, a później poszłabyś do po raz pierwszy, do Szałasu Kobiet, by poznać kobiecą mądrość? Jak inaczej wyglądałoby Twoje życie?”
To pytanie bardzo wstrząsnęło mną kiedy czytałam niesamowitą książkę dr med. Christiane Northurp pt.: „Ciało kobiety, mądrość kobiety”. Jak dumnie musiałaby poczuć się ta mała dziewczynka, która w końcu może w pełni przynależeć do grona Kobiet.
Niestety po licznych rozmowach z Kobietami, zauważyłam, jak wiele z nas w tym przełomowym momencie życia, nigdy nie dostało takiego wsparcia i zrozumienia. Zatrważająca ilość historii kończy się na zdawkowym zdaniem: „Podpaski sa w łazience” rzuconym w eter bez najmniejszego względu na zagubienie i wrażliwy moment, w którym dziewczyna się znajduje. W naszej podświadomości zamiast dumy, z miesiączkowaniem połączyły się trudne odczucia jak: poczucie wstydu, zakłopotania, skrępowania, czy też odłączenie nas samych od naszego ciała i kobiecości. Często to właśnie od takich zimnych, niekiedy traumatycznych wspomnień zaczynają się pierwsze problemy z samoakceptacją, a surowe, bezemocjonalne traktowanie własnego ciała staje się codziennością i normalnością. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta: skoro jedyne co w naszych umysłach wiąże się okresem i później naszym ciałem to wstyd, zakłopotanie, ból i dyskomfort, to czemu miałoby nam się to podobać?
Wokół okresu wciąż jest bardzo dużo tabu, uprzedzeń religijnych i zwyczajów. Nie wiem czy słyszałyście o tym, ale wciąż w wielu regionach na świecie Kobiety zostają uderzone w twarz przez rodziców w dniu pierwszej miesiączki w celu odgonienia „złych duchów”. Sama znam jedną Kobietę, której kobiecość w Polsce tak została „przywitana”. To są naprawdę głębokie rany na kobiecości.
Myślałam też o słowach, jakich używamy, bo osobiście uważam, że one mają ogromne znaczenie i moc. Zauważcie, że nazywamy okres „ciotką z Ameryki” i „kobiecą przypadłością”, „tymi dniami” – wszystkie te frazy brzmią surowo, jako coś odległego, chorobliwego. Ciągle tylko wkurzamy się na tę „niedogodność”, a później jak ona ustaje to też reagujemy na to rozpaczą. Jest źle jak jest okres, jak go nie ma też jest źle. Z taką nieakceptacją możemy więc przejść przez nasze życie. A może spróbujmy inaczej? Spróbujmy skontaktować się z nim i być w dobrej komitywie. Wiecie, okres jest fizjologicznie immanentną cechą bycia Kobietą. Odrzucanie go, negowanie jest więc w pewnym sensie regularnym odrzucaniem dużej części siebie samej i swojej kobiecości w każdym miesiącu naszego życia. Przez trzy tygodnie miesiąca się względnie akceptujemy, a przez tydzień zupełnie nie. Czujecie, jaka tutaj jest warunkowość samoakceptacji?
Dziś chciałabym zachęcić Was do tego abyście spróbowały otoczyć się czułością podczas okresu. Ale nie w takim wojowniczym, znowu robiącym niepotrzebne podziały, stylu: „Mam okres więc mogę być dla wszystkich wredna”, tylko „Ok, czego potrzebuje moje ciało?”, „Może wcześniej się położę?” „Może poleżę pod kocem?”. W ten sposób uczymy się delikatności dla nas samych. A mając ją u siebie prędzej czy później ona zaczyna udzielać się wszystkim naszym bliskim, w tym kiedyś naszym córkom, które bardzo bacznie obserwują swoje mamy i od nich uczą się jak traktować same siebie i swoje ciała.