Kompulsywne jedzenie – siedem grzechów głównych Kobiet
W przedmiotowej serii wpisów, chciałabym Wam przedstawić najważniejsze w moim odczuciu postawy Kobiet, które uniemożliwiają lub utrudniają nam bycie szczęśliwymi i spełnionymi.
Piątym grzechem głównym, do którego nawiązuję jest nieumiarkowanie w jedzeniu i w piciu. Zjawiskiem, które w tym wpisie biorę pod lupę jest kompulsywne jedzenie, stanowiące w istocie próbę poradzenia sobie z naszymi emocjami, napięciem i stresem, które się w nas kumulują, a które na poziomie psychologicznym powoduje w nas tylko więcej cierpienia. Podzielę się też z Wami moimi spostrzeżeniami i sposobami radzenia sobie z kompulsywnym jedzeniem.
Kompulsywne jedzenie – na czym polega?
Aktualnie wskazuje się, że kompulsywne jedzenie (objadanie się) stanowi obok bulimii i anoreksji, najczęstsze zaburzenie odżywiania. Wydaje się ono najbardziej niewinne z tych trzech, gdyż skutkiem ubocznym jest ewentualnie „tylko” przepełniony, bolący brzuch i/ lub kilka kilo nadwagi. Kompulsywne jedzenie opisuje się jako niekontrolowane jedzenie dużych ilości pokarmu lub ciągłe podjadanie, niezależnie do odczuwanego głodu fizycznego. Głód, o jakim tu mówimy jest w istocie głodem emocjonalnym i naszymi niezaspokojonymi potrzebami na tym tle.
Kompulsywne jedzenie polega na traktowaniu jedzenia, jako sposobu radzenia sobie z przykrymi dla nas emocjami. Chcą niejako uciec od naszych emocji, zagłuszyć je, wyregulować w naszym ciele, wybieramy ich „zajedzenie” lub „zapicie”. W szczególności chodzi o trudne emocje, takie jak smutek, poczucie osamotnienia, strach, lęk, przerażenie, bezsilność, frustracja, poczucie straty, żal, czy nuda.
Kompulsywne jedzenie często bywa:
- sposobem na poprawienie nastroju,
- sposobem na odwrócenie uwagi od niechcianych emocji; stanowi w istocie próbę ich kontrolowania,
- sposobem na odreagowanie sytuacji stresujących.
Która z nas nie ma czasami takiego impulsu w myślach, że np. jak miałyśmy trudny dzień, czy sytuację to „coś nam się należy od życia”, jakaś nagroda? I tą nagrodą jest alkohol lub jedzenie (rzadko kiedy zdrowe).
Zajadanie, czy zapijanie emocji jest naszą strategią obronną. Zamiast przyglądnąć się trudnym emocjom, które się w nas kłębią często wybieramy ich stłumienie. Zajadanie emocji w ogólnym rozrachunku jest jednak bardzo raniące dla Kobiety.
Kompulsywne jedzenie – skutki
Kompulsywne jedzenie początkowo może dać nam poczucie ulgi, bezpieczeństwa, pełnej osłody np. strat, które poniosłyśmy, ale bardzo szybko pojawiają się niszczące dla psychiki Kobiety odczucia. Do głównych z nich należą poczucie winy i wstydu. Do tego dochodzą dolegliwości w ciele (fizyczny dyskomfort), czy późniejsza jego nieakceptacja wskutek np. wzrostu wagi. Przy alkoholu jest to jeszcze bardziej widoczne, kiedy poza samym kacem fizycznym, dopada nas moralniak emocjonalny. Jeśli problem kompulsywnego jedzenia jest zaawansowany, skutkami mogą być dalsze choroby ciała (np. cukrzyca, miażdżyca) i psychiki takie jakie:
- zaniżone poczucie własnej wartości;
- brak kontroli nad własnym życiem i poczucia sprawczości;
- zniechęcenie, apatia, depresja.
Objawami kompulsywnego jedzenia są m.in:
- duża częstotliwość epizodów objadania się;
- jedzenie skrajnie pospieszne, z poczuciem jakbyśmy chciały „zapchać” siebie;
- jedzenie w samotności, kiedy nikt na nas nie patrzy, po którym towarzyszy nam autoagresja.
Kompulsywne jedzenie – jak sobie pomóc?
W tym miejscu chciałabym bardzo mocno podkreślić, że jeśli kwestia kompulsywnego jedzenia jest dla Ciebie problematyczna to proszę Cię, nie idź drogą karania się i poczucia winy. Kochana, bądź dla siebie dobra. Naprawdę nikt nas nie uczy rozumienia i kontaktowania się z naszymi emocjami. Dopiero wkraczając na drogę poznania siebie, starając się żyć bardziej świadomie możemy sobie to uzmysłowić (więcej o tym piszę w artykule o rozwoju osobistym). Prawda jest taka, że na każdym kroku jesteśmy bombardowani filmami, reklamami, które zauważcie jak bardzo nas do kompulsywnego jedzenia i picia zachęcają i uczą takich wzorców. Przykładowo bohater filmu, który miał „ciężki dzień” idzie do baru lub nalewa sobie w domu kielicha mocnego alkoholu lub – w zawoalowanej wersji premium – mocne whiskey. To takie normalne. Bridget Jones i wszystkie osamotnione Kobiety wcinają pudełka z lodami, po porzuceniu, czy jak przeżywają rozterki emocjonalne. Przypomnijcie sobie, jak częsty jest to widok w przeróżnych filmach, czy reklamach. Niech to da Wam też więcej łagodności jeśli czytając ten artykuł zauważacie, że i u Was kompulsywne jedzenie jest na rzeczy. My naprawdę nie jesteśmy uczeni (a nasi rodzice tym bardziej nie byli), jak radzić sobie z naszymi emocjami. Większość osób w naszym kraju zaczyna mieć problem kiedy trzeba wymienić i nazwać więcej niż 5 trudnych emocji. Piszę o tym po to, abyś wiedziała, że jeśli kompulsywne jedzenie to dla Ciebie wyzwanie to wiedz, że nie jesteś w tym osamotniona. Daj sobie wsparcie i zrozumienie, że nie zostałaś wyposażona w tę wiedzę, jako dziecko. Teraz jednak już, jako dorosła Kobieta, możesz dać sobie pomóc. Jest masa osób, które specjalizują się w tym temacie np. psychodietetycy, którzy zajmują się tym problemem zarówno pod kątem dietetycznym, jak również psychologicznym. Wiele osób po takich konsultacjach zauważa np. pewien schemat u siebie, dostrzega jakie konkretne sytuacje powodują ten napad i przymus kompulsywnego jedzenia. Znalezienie tego źródła i otulenie, rozpracowanie tego korzenia problemu, może pomóc nam skutecznie uwolnić się od kompulsywnego jedzenia.
Ja ze swojej strony wrócę jednak stricte do obszaru emocji. I to do czego ja chciałabym Was zaprosić to uważność. I podzielę się tutaj tym, jak sama sobie pomagam. Bo też borykałam się z kompulsywnym jedzeniem słodyczy. Bardzo zajadałam w ten sposób stres emocjonalny, zawodowy, uczucie smutku, czy bezradności. Paradoksalnie nawet wolałam się na siebie samą później złościć, wściekać, że tyle zjadłam, niż skonfrontować się ze smutkiem, żalem, czy bezsilnością. Bo ta złość (nawet na siebie samą) wydawała mi się najmniej „słabym” uczuciem i dawała mi pozorne poczucie siły.
Aktualnie w momentach kiedy nachodzi mnie taka przemożna chęć kupienia kubełka lodów, zjedzenia całej czekolady na raz, łapię tę myśl i uważanie się jej przyglądam. Standardowo już – jak wiecie z wcześniejszych wpisów – siadam do mojego dziennika i zapisuje sobie pytanie: „Co jest”? „Co Cię boli Kasiunia?”, „Od czego próbujesz uciec?”. Rozmawiam ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Zapisuję powyższą wewnętrzną rozmowę w moim notesie bardzo dokładnie. Bez cenzury i szczerze, to co przeżywam w środku. I kiedy tak szczerze po prostu sobie odpowiem, najczęściej puszcza mi napięcie, które chciałam zagłuszyć całą tabliczką czekolady.
Mi najbardziej pomogła ta uważność, na siebie. Jak łapię się na tym, że zaczynam jeść szybko, łapczywie, jedzenie nieprzygotowane (np. niedogotowane, zimne) to teraz już zatrzymuję się, dzięki uważności i wypowiadam sobie na głos, że nie chcę się skrzywdzić i wybieram zjeść powoli i w umiarze, żebym później czuła się dobrze. Ten „napad” zaś później rozładowuję pisaniem w notesie. Uwierzcie, że praca z takim dziennikiem emocji niesamowicie pomaga. Nasze serce daje nam bowiem w tym „natchnieniu literackim” wskazówki co faktycznie potrzebuje. U mnie najczęściej jest to otulenie tej trudnej emocji np. leżąc pod kocem i dając sobie ciepło, niż właśnie przejedzenie się.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że może mój sposób udzieli się i Wam 😊
Jeśli jednak problem jest bardziej skomplikowany pamiętaj Kochana, że nie wszystko musisz zrobić sama i pomyśl nad otworzeniem się na pomoc od specjalistów w temacie zaburzeń odżywiania. Z tym wszystkim można sobie poradzić i można z tego wyjść. Jestem z Wami!